sobota, 7 czerwca 2014

Prawda o Rafale...

Po wejściu do mieszkania Rafał poszedł zrobić mi herbatę, a ja zabrałam się za przeglądanie książek. Trochę ich miał bo aż 3 takie wielkie kartony. Rafał przyniósł herbatę do salonu i usiadł patrząc na mnie. Czułam jego wzrok na swych plecach i gdy spojrzałam na jego twarz i ujrzałam jego minę, widziałam, że coś go gnębi. Chciał by mi coś powiedzieć tylko nie wie jak, albo nie chcę mi nic mówić, ale mu głupio, że słyszałam całą tą nie miłą rozmowę. Bał się może, że słysząc, że jest mordercą wyrzucę go z mieszkania. Strasznie mi było głupio, że musiałam trafić na tą rozmowę. Lepiej było by jej nie słyszeć, ale teraz już nic nie poradzę na to. Przejrzałam jeden karton i nic nie znalazłam co by mogło mi się przydać i wtedy Rafał się odezwał:
- Strasznie mi przykro, że byłaś świadkiem tej nie miłej rozmowy, że to wszystko słyszałaś. Chciałem Ci powiedzieć, że to nie jest prawda co mówiła ta kobieta. Nie jestem żadnym mordercą i nigdy nie byłem. Muszę Ci to wszystko wyjaśnić.
- Rafał spokojnie. Nie musisz mi nic wyjaśniać. To twoje życie i sprawa, ale mam nadzieję, że nie jesteś żadnym mordercą naprawdę.
- No nie jestem, żebyś mi uwierzyła, muszę Ci to wszystko opowiedzieć. Siadaj proszę, porozmawiamy.
- Dobrze, ale pamiętaj, że nic nie musisz.
- Tak wiem, ale chcę.
- Ok, więc słucham...
- To wszystko zdarzyło się 2 lata temu. Poznałem dziewczynę u siebie w Łodzi na studiach. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości co do swojej miłości. Pewnego dnia postanowiliśmy wziąć potajemny ślub, ponieważ jej rodzice, a dokładnie matka strasznie mnie nie lubiła. Twierdziła, że jestem kolejnym babiarzem, który chcę się tylko nią zabawić i zostawić, gdy tylko nadarzy się okazja. Ania bo tak miała na imię jej nie wierzyła, wiedziała, że ją kocham. Krótko po naszym ślubie zaszła w ciąże, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Po zdanych egzaminach chcieliśmy jechać gdzieś odpocząć. Padało na morze. Spędziliśmy tam cudowny tydzień. Ani się tak podobało, że nie chciała jechać wcześniej, więc wyszło, że jechaliśmy późnym wieczorem. Ania spała, a ja prowadziłem. Na początku było spokojnie na drodze. Gdy wjechałem na zakręt nagle zauważyłem, że kierowca z naprzeciwka jedzie z bardzo dużą prędkością prosto na nas. Próbowałem uciec, ale nie było gdzie. Uderzył w nas. Gdy się obudziłem byłem w szpitalu. Nie wiedziałem co się dzieje z Anią, ani gdzie ona jest. Miałem złamane 2 żebra, nogę i ogólnie byłem potłuczony. Po operacji przyszli do mnie policjanci, aby mnie przesłuchać i wtedy dowiedziałem się, że Ania żyje, ale jest w śpiączce... Cieszyłem się, że żyje, ale śpiączka wcale nie była dobra bo wiedziałem, że często ludzie się z niej nie wybudzają albo nic nie pamiętają i zaczynają żyć od nowa. Kierowca był pijany i zginął na miejscu. Gdy wyszedłem ze szpitala, Ania dalej była w śpiączce. Lekarze powiedzieli mi dopiero wtedy jaki jest faktyczny stan Ani. Okazało się, że jej mózg w ogóle nie pracuje... A ja wiedziałem co to znaczy. Gdy mózg nie pracuje to ciało również. Wiedziałem, że przyjdzie mi podjąć decyzję niedługo... Studiowałem medycynę, znałem to wszystko, ale nie chciałem, podejmować swoich pierwszych poważnych decyzji w sprawie osoby, tak dla mnie ważnej. Rodzice Ani mnie nienawidzili, uważali, że to moja wina. A gdy pewnego dnia musiałem podjąć decyzję, że odpinamy Anię od urządzenia, które nadal podtrzymywało ją przy życiu, ich nienawiść wzrosła. Wcale się nie dziwiłem. Sam sobie nie mogłem tego wybaczyć. Cały czas uważałem, że to moja wina. Straciłem nie tylko kobietę swoje życia,ale również dziecko, które w niej rosło. Przez długi czas chodziłem do psychologa na terapie i dzięki temu udało mi się stanąć na nogi, choć nie do końca. Bo nie ma dnia lub nocy, w której nie widzę Ani lub nie śni mi się ten cholerny wypadek. Wiem, że Ania chciała by, aby żył dalej, dla niej. Żeby łatwiej było mi stanąć na nogi postanowiłem zmienić miasto, również ze względu na rodziców Ani. Ale jak widzisz znalazła mnie jej matko znowu. Myślałem, że chociaż teraz się od nich uwolnię. To nie jest proste, zapomnieć coś i zacząć żyć od nowa gdy oni mnie prześladują, a zwłaszcza jej matka. I tak mam ciężkie życie bo ja tego wypadku, tego co się stało i oczywiście Ani nigdy nie zapomnę. Bardzo ją kocham. Tak kocham nadal. Gdy zobaczyłem twoje ogłoszenie, postanowiłem się odezwać, ponieważ cena nie była za duża, miła i fajna okolica oraz to, że jesteś do niej taka podobna.
Nie mogłam i nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc zamiast mówić postanowiłam zrobić. Przytuliłam Rafała bo podejrzewam, że brakuje mu takiego przyjacielskiego ramienia. Wiedziałam, że potrzebował tego oraz, że nie robię nic złego. Z mojej strony to było tylko przyjacielskie przytulenie. Gdy już mnie Rafał puścił, popatrzał mi się prosto w oczy i wtedy widziałam łzy w jego oczach, ale się powstrzymywał by nie płakać. Współczułam mu bardzo i naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć komuś, kto przeżył coś takiego. Gdy Rafał patrzał mi tak głęboko w oczy zaczęłam się czuć trochę dziwnie, tym bardziej, że powiedział, że jestem podobna do Ani. Kiedy chciałam coś powiedzieć, Rafał mnie pocałował. Natychmiast wstałam i zaczęłam się ubierać:
- Poczekaj, przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Ok rozumiem, wybaczam, ale już nigdy więcej tak nie rób. Kocham Radka i jestem z nim szczęśliwa i nic się nie zmieni. Nie rób sobie żadnych nadziei. Nie dawałam Ci do tego powodu.
- Tak wiem. Nie robiłaś nic co by mnie do tego skłoniło. To moja wina tylko i wyłącznie. Nie powtórzy się t już nigdy więcej. Obiecuje. Tylko nie obrażaj się. Lubię Cię i chcę się z Tobą przyjaźnić.
- Dobrze. Nie gniewam się. Trzymam Cię za słowo. Też Cię lubię i chcę się przyjaźnić, ale tylko tyle, nic więcej.
- Dobrze. Umowa stoi.
- A teraz muszę już uciekać. Naprawdę Ci współczuje, przeżyłeś piekło i jestem z Tobą. Pa.
-Dziękuję. Pa
Wiem, że przeszedł piekło i współczuję mu, ale nie może tego wykorzystywać, żeby mnie zdobyć. Ja kocham Radka i tylko jego i nic tego nie zmieni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz