środa, 11 czerwca 2014

Podstęp...

Gdy się obudziłam rano, widziałam, że Radek jeszcze śpi więc nie chciałam go budzić. Przewróciłam się na drugi bok i patrzyłam sobie w okno, po którym spływały krople deszczu bo dziś niestety padało. Leżałam i myślałam co zrobić z rodzicami Radka, przecież to nie musiało się tak skończyć. Gdy zatraciłam się w swoich myślach Radek się obudził:
- Kochanie śpisz?
- Nie, nie mogłam spać. Nie chciałam Cię obudzić.
- Nie obudziłaś. Też nie mogłem spać. Cały czas myślę o tym rozwodzie rodziców.
- Musimy coś zrobić. Przecież nie muszą brać rozwodu, jeżeli im się nie układa, tym bardziej po tylu latach.
- Ale co my możemy zrobić?
- Mam pewien pomysł. Trzeba sprawić, żeby zakochali się w sobie od nowa, żeby ich uczucie narodziło się od nowa między nimi, bo ono tylko gdzieś schowało się w cień.
- Słucham, jaki to pomysł?
- Trzeba zorganizować im romantyczną kolację. Dobrym miejscem był by ten dach gdzie mnie zabrałeś. Muzyka obowiązkowo, jeżeli się da to jakiś skrzypek albo skrzypaczka, a jak nie to radio z tą samą muzyką co leciała na naszym spotkaniu wystarczy. Kwiaty, najlepiej czerwone róże. Kolacja, świece i czerwone wino, a dalej podejrzewam, że samo się rozwinie.
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- A co wolisz nic nie robić? Chcesz tak to zostawić, nie chcesz spróbować ich pogodzić ze sobą?
- Nie, no pewnie, że chcę.
- No właśnie, więc zaufaj kobiecie. Kobieta zna kobietę. Każda z nas lubi być zdobywana, kokietowana i romantyczne rzeczy. Zapamiętaj to na przyszłość bo może Ci się przydać w naszym związku.
- Hehe, jesteś niesamowita. Dziękuję. To jaki jest plan?
- Robimy tak: Ty karzesz tacie kupić różę i zwabiasz go jakoś na ten dach z tymi kwiatami, a ja zajmę się twoją mamą.
- Jak mam go tam zwabić?
- Nie wiem, wymyśl coś, ja się zajmę resztą. Tyle możesz zrobić chyba. Wszystko muszę Ci dawać na tacy podane?
- No nie, spokojnie. Nie denerwuj się już Kochanie.
- Dobra to bierzemy się do roboty.
Dałam całusa Radkowi i poszłam się szybko ogarnąć. Gdy byłam już gotowa wzięłam laptopa i zaczęłam szukać jakiegoś skrzypka, który mógł by zagrać na dzisiejszej kolacji. Znalazłam jednego i natychmiast do niego zadzwoniłam, zgodził się bez wahania, choć cena była w miarę normalna. Pojechałam na ten wieżowiec taksówka i poprosiłam właściciela, żeby pożyczył mi ten stół na dzisiejszy wieczór, nie chciał się za bardzo zgodzić, ale po wielu próbach i namowach udało się. Zaniosło go dwóch Panów na dach. Teraz zostało mi przywieźć obrus, talerze i sztućce, zamówić jedzenie na 20, kupić wino i świece i koniec zadań. Wykonałam więc po kolei każde z tych zadań. Zamówiłam jedzenie w tej knajpce gdzie byłam z Radkiem na kolacji. Zadzwoniłam do Radka jak jemu poszło z tatą:
- Cześć, no i jak poszła ci sprawa z tatą?
- No tak nie bardzo...
- Co to znaczy?
- No nie powiedziałem mu jeszcze bo nie wiem co powiedzieć...
- Matko, faceci... Czy ja muszę sama wszystko załatwiać? Ja już załatwiłam co miałam załatwić. Powiedz mu, że mam urodziny i kup z nim te różę, ze 30 i po prostu wywieź bez mówienia gdzie, a jak będzie się pytał po drodze gdzie jedziesz to do klienta i tyle.
- Dobrze, super to wymyśliłaś. Jesteś kochana. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Pa.
- Pa.
Faceci... Trzeba zawsze za nich myśleć. Dobra wszystko było gotowe, tylko zostało mi matkę Radka powiadomić o wycieczce. Strasznie się cieszyłam z tego, że z nią pojadę... Ona mnie nie lubi, a ja jej będzie naprawdę miło, nie ma co. Ale czego się nie robi dla ukochanej osoby. Przynajmniej nie będę miała wyrzutów ani Radek, że nic nie zrobiliśmy, żeby jakoś zapobiec temu rozwodowi. Pojechałam do domu i od razu przeszłam do rozmowy z Ireną:
- Dzień dobry, Radek mnie prosił, abym Panią zawiozła dzisiaj wieczorem na kolację do pewnej restauracji, niech Pani się pięknie wyszykuje bo o 19 jedziemy.
Przesiedziałam pół dnia w sypialni bo nie chciałam spotkać się z Ireną. Wychodziłam tylko do toalety i żeby coś zjeść. Przed 19 przyszła Irena do pokoju powiedzieć mi, że jest gotowa i, że mogę ją zwieźć na kolację. Pojechałam z nią taksówką, oczywiście zostałam przez nią zbesztana, że musi jeździć taksówkami. Całą drogę mi marudziła, że strasznie daleko ta restauracja. Powstrzymywałam się z trudem od jakichkolwiek uwag. Gdy dotarliśmy w końcu na miejsce, wjechałyśmy windą na samą górę,a później weszłyśmy schodami na górę. Kazałam usiąść Irenie i powiedziałam jej, że idę zadzwonić do Radka gdzie jest i muszę wyjść bo tu nie ma zasięgu. Uwierzyła. Radek podprowadził tatę pod drzwi i kazał wejść przez nie, a on zaraz dołączy tylko zadzwoni do Julki. On również uwierzył. Co się tam działo nie wiedzieliśmy bo wsiedliśmy w auto i odjechaliśmy. Chcieliśmy, żeby zostali sami, a będąc tam sami zaczęli pewnie rozmawiać i jeść i pić wino, a dzięki temu języki im się rozluźniły na pewno coś poczują znów do siebie i zrozumieją, że rozwód to głupota. Jak później się okaże rezultaty były zadowalające...


Drodzy czytelnicy bardzo Was proszę, abyście napisali mi w komentarzach co chcieli byście przeczytać, jaką historię, o czym ona miała by być, taka, którą zawsze chcieliście przeczytać, a nie mieliście możliwości. Bardzo proszę :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz