poniedziałek, 30 czerwca 2014

Powrót...

Miałam całą noc na przemyślenia. Postanowiłam, że nie popełnię tego samego błędu co kilka lat temu i dlatego postanowiłam pożegnać się z Marcinem i wrócić do Radka, bo to jego kocham, a Marcina tylko lubię. Jak mogła bym go nie lubić w końcu tyle lat byliśmy przyjaciółmi. Myślę, że nadal jesteśmy bo to od tak nie znika. Gdy wybiła godzina 8 wstałam, zrobiłam sobie kawę i jakąś kanapkę. Umyłam się i ogólnie ogarnęłam. Gdy już skończyłam poszłam do kuchni, gdzie była mama, żeby z nią porozmawiać:
- Mamo, dzisiaj wracam już do Poznania.
- O! A czemu tak szybko?
- Bo Radek mnie potrzebuje.
- No dobrze, rozumiem, ale szkoda, że tak na krótko przyjechałaś.
- Też żałuję, ale muszę już wracać. Jeszcze tylko pójdę się pożegnać z Marcinem i jego synkiem.
- Dobrze, to do zobaczenia.
Tak jak powiedziałam to zrobiłam. Poszłam do Marcina, żeby się z nim pożegnać:
- Cześć
-Cześć, wejdź. Chciałem Cię przeprosić za wczoraj. To nie moja sprawa i nie powinienem się wtrącać. Jesteś już dorosła i to twoje życie i zrobisz z nim co zechcesz, lecz pamiętaj, że zawsze Cię traktowałem i traktuje nadal jak siostrę i po prostu się martwię o Ciebie.
- Wiem, a ja Ciebie jak brata, ale nie musisz się martwić to była zwykła sprzeczka. Radek mnie kocha, a ja jego, ale potrzebowałam czasu, żeby sobie wszystko przemyśleć i poukładać więc przyjechałam do rodziców.
- Rozumiem.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry Jasiu.
- No i gdzie jest moja pizza?
- Już się biorę do roboty. Wczoraj nie zrobiłam bo już zasnąłeś więc byś nie zjadł ciepłej więc postanowiłam, że zrobię Ci ją dzisiaj.
- Super!
No i poszliśmy do kuchni robić wszyscy razem pizzę. Oczywiście kuchnia wyglądała jak chlew. Wszędzie rozsypana mąka, na podłodze leżały drożdże z kawałkami sera, przyprawy rozsypane na blacie stołu, ale to nic najważniejsze, że zabawa była przednia. Jasiu bardzo dobrze się bawił pomagając mi w przygotowaniu pizzy, a kuchnie można posprzątać. Co zrobiłam gdy tylko pizza wylądowała w piekarniku. Gdy była już gotowa, usiedliśmy do stołu i zabraliśmy się za jedzenie. Po posiłku, pozmywałam naczynia i pożegnałam się z mamą Marcina, ponieważ Marcin był tak miły i zaproponował mi, że mnie odwiezie na dworzec. Skorzystałam z tej okazji. Wróciłam do domu rodziców, żeby się spakować:
- Trzymaj się mamo. Możesz do mnie dzwonić i również odwiedzać. Ja też jeszcze przyjadę. Pa.
- Ty również się trzymaj i nie zapomnij o starej matce.
- Nie zapomnę.
- Pa.
-Cześć tato.
- Cześć.
Ojciec oczywiście jak zwykle był zimny i oschły, ani mnie nie pocałował na pożegnanie, ani nie przytulił. To nic nowego dla mnie bo zawsze tak było, odkąd tylko pamiętam, lecz myślałam, że w takich okolicznościach jak już nie mieszkam w domu coś się zmieni, ale się myliłam. Zawsze się zastanawiałam co musiało by się wydarzyć, żeby się zmienił? Nie znałam odpowiedzi na razie, lecz z czasem ją poznałam. Marcin i Jasiu odwieźli mnie na dworzec:
- Dziękuję bardzo za wszystko.
- Ja również i fajnie było się spotkać po latach.
- Tak, bardzo fajnie. Podaj mi swój numer to będziemy mogli być w kontakcie.
- Dobrze. 513-234-709.
- Dobra mam zapisany, puszczę Ci strzałkę jak będę jechać lub napiszę sms, żebyś wiedział, że to ja.
- Dobrze, będę czekał. Życzę szczęścia i mam nadzieję, że do zobaczenia.
- Dziękuję i nawzajem. Też mam taką nadzieję.
- Cześć Jasiu, bądź grzeczny i słuchaj się taty. Bardzo fajny z Ciebie chłopczyk.
- Dobrze, obiecuje. Dziękuję z Ciebie też fajna ciocia.
- Hehe, to bardzo się ciszę. Do zobaczenia.
- Pa pa.
Mój pociąg akurat nadjechał, wsiadłam do niego. Usiadłam koło okna, w którym widziałam Marcina i Jasia. Pociąg ruszył, pomachałam im na do widzenia i obraz ich twarzy znikł. Napisałam sms Marcinowi, żeby wiedział, że to mój numer telefonu. Napisałam również do Radka, że wracam do domu już, że będę za jakieś 2 godziny i żeby czekał na mnie na dworcu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz