czwartek, 21 sierpnia 2014

Nawrócenie Justyny...

Dziś był poniedziałek. Najgorszy dzień dla mnie. Nigdy z niczym nie mogę się wyrobić na czas i do tego w ogóle ciężko jest mi się ogarnąć. Wstałam za późno i spóźniłam się oczywiście na zajęcia, które były prowadzone przez dość groźnego i wymagającego wykładowce. Nie chciałam mu podpaść, lecz tak się niestety stało. Jak na złość dali nam bardzo dużo rzeczy do zrobienia na jutro, więc o wolnym wieczorze mogłam zapomnieć. Miałam dziś w planach odwiedzić Rafała, więc postanowiłam go uprzedzić o swojej wizycie:
- Cześć, będziesz w domu o 16 bo chciałam wpaść na kawę?
- Hej, tak będę, ale jak by coś się wydarzyło i jednak mnie nie było to Justynka jest w domu.
- Aha, no tak, zapomniałam, że mieszka z Tobą. I jak w ogóle Ci się z nią mieszka?
- Dobrze, bardzo dobrze. To fajna, miła, bystra i na dodatek piękna dziewczyna.
- Czy ja się przesłyszałam?
- Nie. O co Ci chodzi?
- Już nie pamiętasz co mi zrobiła?
- No tak pamiętam, ale teraz jest inna, zmieniła się, na prawdę. Ona bardzo żałuje tego co się stało.
- Tak, jasne na pewno. Dobra nie ważne, opowiesz mi wszystko jak przyjdę i miej, a w sumie miejcie pieniądze bo dziś jest termin zapłaty za czynsz.
- Tak wiemy i pamiętamy. Nie musisz się martwić, zapłacimy co do grosza.
- To dobrze. Dobra do zobaczenia. Pa.
- No pa.
Nie mogłam uwierzyć w słowa Rafała. Byłam bardzo zaskoczona jego zachowaniem. Jeszcze jak wypowiedział jej imię "Justynka". Podejrzewałam, że ta żmija owinęła sobie go wokół palca, a on nie wie w co się pakuje. Muszę z nim szczerze porozmawiać i powiedzieć, żeby sobie dał z nią spokój bo to nie ma sensu. Jeżeli trzeba będzie to wyrzucę ją z domu. Teraz zaczyna do mnie pomału docierać, że to nie był dobry pomysł, że pozwoliłam jej mieszkać z Rafałem. Po zajęciach pojechałam do Rafała. Czekali na mnie on i Justyna, trzymali się za ręce. Czułam, że chcą mi coś powiedzieć tylko nie wiedzą jak, więc im to oszczędziłam:
- Jesteście parą i chcecie mi to powiedzieć tak?
- Jak... Skąd?...
- Przecież widzę jak siedzicie na szpilkach i trzymacie się za ręce.
- Tak masz rację. Nie wiedzieliśmy jak Ci to powiedzieć, ale my się na prawdę kochamy.
- Dobrze, wasze życie i wasze decyzję, tylko Rafał, żeby później nie było, że Cię nie ostrzegałam.
- Dobrze.
- Julia, ja się na prawdę zmieniłam i kocham Rafała. Nie bądź zła. I jeszcze raz przepraszam za to co zrobiłam Tobie i Radkowi.
- Dobra niech Wam będzie. Dajcie pieniądze.
Gdy dali mi pieniądze udałam się do domu. Może byłam nastawiona do Justyny źle, ale nie mogłam uwierzyć w jej nagłą przemianę i miłość do Rafała, ale są dorośli i nic nie mogę zrobić, a Rafała już ostrzegałam wiele razy. Skoro zdecydował tak to już jego życie i sprawy i on będzie później cierpiał. Środa zbliżała się wielkimi krokami i to wraz z nią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz