sobota, 16 sierpnia 2014

Pogrzeb...

Dziś musieliśmy wstać wcześnie rano, aby zdążyć na pogrzeb. Czekał nas kawałek drogi do Gorzowa. Podczas drogi porozmawiałam szczerze z Radkiem i teraz już czułam, że ten cholerny mur upadł na zawsze i mam nadzieję, że nigdy nie powróci. Bardzo brakowało mi tego co było wcześniej między nami, ale wszystko zmierzało ku dobremu. Choć okoliczności nie były radosne to i tak na naszych twarzach i w sercach pojawiły się kropelki szczęścia. Czułam się jak bym na nowo się w nim zakochałam, lecz już nie miałam motylków w brzuchu jak za pierwszym razem. Po pogrzebie udaliśmy się na stypę, gdzie poznałam Radka z Marcinem i z tego co widziałam to nawet się polubili bo od razu znaleźli wspólny język. Zostaniemy cały weekend w Gorzowie u moich rodziców, ponieważ chciała bym pomóc Marcinowi chociaż przez weekend. Umówiliśmy się, że ja z Radkiem pomożemy mu w domu i zaopiekujemy się jego synkiem, a on załatwi sobie swoje sprawy w tym czasie. Gdy ja myłam okna, Radek bawił się z Jasiem i ukradkiem spoglądałam jak mu idzie, i wtedy właśnie zauważyłam, że Radek bardzo szybko zaprzyjaźnił się z Jasiem. Jak tak patrzyłam na niego, dostrzegłam, że nadaje się na ojca. Miło było tak popatrzeć na nich dwóch. I wtedy uświadomiłam sobie, że może warto zastanowić się nad dzieckiem, lecz w głębi umysłu wiedziałam, że jest jeszcze na to czas, a tym bardziej, że jestem w trakcie studiów i te argumenty przekonały mnie znów i odłożyłam ten temat w swojej głowie na później, czyli w nie dalekiej przyszłości. Widząc taki dobry kontakt Radka z dzieckiem sprawił, że pojawił się uśmiech na mej twarzy i jeszcze bardziej wiedziałam, że dokonałam dobrego wyboru. Gdy mieliśmy wolną chwilę to zabierałam Radka w swoje dawne miejsca i ogólnie chciałam mu pokazać swoje miasto. Wiele z tych miejsc było i nadal jest romantycznych. Ten weekend spędziliśmy bardzo miło. Moja mama nas bardzo serdecznie przywitała, czego nie mogę powiedzieć o ojcu, lecz to nic nowego i Radek też się tym nie przejmował. Zresztą więcej nas w domu nie było niż byliśmy. Gdy byłam w Gorzowie to na chwilę zapomniałam o bólu, który przychodził co jakiś czas i tych wynikach, które mam niedługo odebrać. Myślę, że ten wyjazd dobrze mi, a przede wszystkim nam zrobił. Po powrocie miałam w planach udać się do Rafała w odwiedziny i po pieniądze za czynsz. Chciałam sprawdzić też Justynę, lecz nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Będę miała niezłą niespodziankę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz